Nie udało się piłkarzom ostródzkiego Sokoła udanie zakończyć majowego maratonu, w trakcie którego rozegrali 9 spotkań w 28 dni. Wyraźnie już zmęczeni podopieczni Karola Szwedy ulegli przed własną publicznością 0:1 Świtowi Nowy Dwór Mazowiecki. Dla przyjezdnych był to udany rewanż za jesienną porażkę na Mazowszu (1:0 dla Sokoła).
Trójkolorowi nie najlepiej weszli w sobotni mecz, który od pierwszych chwil przypominał niedawne starcie z Pelikanem Łowicz. Wielkiego widowiska na Stadionie Miejskim w Ostródzie kibice nie oglądali. Najpierw zaatakowali goście, ale oba strzały Patryka Szczepańskiego wybronił dobrze dysponowany Kamil Kotkowski. Sympatykom Dumy Mazur serca mocniej zadrżały dopiero w 22 minucie, gdy Sebastian Pączko źle trafił w piłkę i w dobrej sytuacji nie potrafił pokonać Mariusza Prusa. Kluczowa dla losów meczu sytuacja miała miejsce w 36 minucie. Znów swoje zrobił aktywny Szczepański, który podał do Piotra Basiuka. Ten trochę zbyt łatwo ograł w szesnastce Krystiana Słowickiego i mocnym uderzeniem w długi róg pokonał bramkarza gospodarzy.
W ostatnich spotkaniach trener Szweda niejednokrotnie pokazywał, że ma prawdziwego „nosa” do zmian. I tym razem postanowił dokonać dwóch roszad w przerwie. Na murawie za Kamila Smyta i Damiana Szczepańskiego weszli Adrian Korzeniewski i Łukasz Suchocki, którzy niedawno w Biskupcu uspokoili grę i wprowadzili sporo ożywienia w ofensywie. Zanim jednak Sokół zaczął atakować śmielej, to Świt mógł – a nawet powinien – wyjść na dwubramkowe prowadzenie. W 48 minucie kapitalnie jednak spisał się Kotkowski, który w starciu oko w oko z napastnikiem z Nowego Dworu zachował zimną krew i zapobiegł utracie drugiego gola. Później Świt zagroził bramce Sokoła tylko raz, gdy na 20 minut przed ostatnim gwizdkiem w słupek trafił Rafał Maciejowski. A gospodarze okazji mieli bez liku. Strzał Michała Danilczyka obrońcy wybili z linii bramkowej, uderzenie Suchockiego na korner wybił golkiper przyjezdnych, nieskuteczni byli Roman Mykytyn, Kamil Dmowski czy Czarek Nowiński. W końcówce szczęście uśmiechnęło się do Świtu. W doliczonym czasie gry znów strzelał Suchocki, a piłka trafiła w rękę jednego z defensorów. Sędzia nie użył jednak gwizdka, czym „zagotował” i zawodników i kibiców, którzy w ciepłe majowe popołudnie musieli obejść się jedynie smakiem punktów zdobytych z sąsiadem z ligowej tabeli.
Majowy maraton już za nami. Przed Trójkolorowymi teraz tydzień wolnego. 3 czerwca ostródzianie jadą do Lubawy na mecz z „czerwoną latarnią” III ligi, Motorem Lubawa. To jednak mecz, w którym miejscowi na pewno tanio skóry nie sprzedadzą, więc emocji zabraknąć nie może!
Sokół Ostróda – Świt Nowy Dwór Mazowiecki 0:1 (0:1)
0:1 – Basiuk (36)
Sokół: Kotkowski, Smyt (46 Korzeniewski), Mykytyn, Pluta, Wojciechowski, Jankowski (72 Nowiński), Szczepański (46 Suchocki), Danilczyk (68 Dmowski), Słowicki, Pączko, Hirsz
Sokoła wspiera firma Ostróda Yacht