Inwestycje/BiznesLudzie
Florczaki Zebranie Protest Przeciwko Ferma Kur
Mieszkańcy Florczak przeciwko budowie przemysłowej fermy kur.

Florczaki (gmina Łukta) – W niewielkiej warmińsko-mazurskiej wsi Florczaki wybuchł konflikt wokół planowanej inwestycji polegającej na utworzeniu dużego ośrodka hodowlanego dla kur niosek. Inwestor zamierza zbudować Centrum Badawczo-Rozwojowe innowacyjnych technologii żywienia kur niosek wraz z fermą doświadczalną (działka nr 73 w obrębie Florczak). Mieszkańcy obawiają się, że pod pozorem centrum naukowego powstanie po prostu kolejna przemysłowa ferma drobiu, która negatywnie wpłynie na środowisko, turystykę i jakość życia w okolicy. Podczas zebrania wiejskiego 7 lipca 2025 r. lokalna społeczność jednogłośnie opowiedziała się przeciw inwestycji, wysuwając szereg społecznych i etycznych argumentów przeciwko jej realizacji. Protestujący zapowiadają dalsze działania – petycje, odwołania i nagłaśnianie sprawy – we wszystkich instytucjach, które mogą mieć wpływ na zatrzymanie projektu.

Planowana inwestycja i jej charakter

Zgodnie z informacjami ujawnionymi w obwieszczeniu Wójta Gminy Łukta, inwestorem jest Krzysztof Więczkowski (reprezentowany przez firmę EKOINVEST Bartosza Jeszke). Planowane przedsięwzięcie ma mieć charakter badawczo-rozwojowy w zakresie chowu kur niosek – inwestor podkreśla, że celem jest opracowanie innowacyjnych pasz i technologii wydłużających okres nieśności kur oraz poprawiających ich dobrostan. W praktyce oznacza to jednak, że Florczaki zobaczą budowę kompleksu kurników z dużą obsadą kur, spełniającego kryteria fermy przemysłowej (wg przepisów chów zwierząt powyżej 210 DJP – dużych jednostek przeliczeniowych – kwalifikuje inwestycję jako mogącą znacząco oddziaływać na środowisko). Postępowanie administracyjne w sprawie decyzji środowiskowej zostało wszczęte 12 maja 2025 r. – wójt poinformował m.in. o wystąpieniu do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Olsztynie oraz Sanepidu o opinie co do konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko (raportu OOŚ).

Florczaki Ferma Drobiu Protest Mieszkańców
Obwieszczenie Wójta Gminy Łukta o wszczęciu postępowania środowiskowego w sprawie budowy Centrum Badawczo-Rozwojowego kur niosek na działce w Florczakach

Lokalizacja inwestycji to działka na terenie wsi Florczaki. Okolica ta znana jest z czystego środowiska i walorów przyrodniczych – w pobliżu znajdują się obszary chronione (Natura 2000 oraz rezerwat przyrody). Gmina Łukta od lat stawia na turystykę i rekreację, a wsie takie jak Florczaki, Kotkowo czy Swojki cieszą się opinią atrakcyjnych turystycznie. Mieszkańcy Florczak podkreślają, że inwestor nie jest członkiem lokalnej społeczności – mieszka poza gminą – co ich zdaniem ułatwia mu bagatelizowanie potencjalnych uciążliwości, bo skutki przedsięwzięcia nie dotkną bezpośrednio jego samego. Wójt gminy, Robert Malinowski, dopełnił minimalnych obowiązków informacyjnych (wydał obwieszczenie o toczącym się postępowaniu i zamieścił je na BIP oraz tablicach ogłoszeń), jednak spotkanie informacyjne z mieszkańcami zostało zorganizowane oddolnie z inicjatywy sołtys Florczak Katarzyny Żurawskiej oraz radnych gminy.

Florczaki, Protest - Zebranie Ferma Kur
Florczaki: Zebranie (7 lipca 2025 r.) w sprawie planowanej budowy fermy kur niosek.

Przebieg spotkania z mieszkańcami (7 lipca 2025)

Dnia 7 lipca 2025 roku w świetlicy wiejskiej odbyło się zebranie mieszkańców sołectwa Florczaki i okolicznych wsi, zwołane specjalnie w celu omówienia planowanej inwestycji. W zebraniu uczestniczyli licznie okoliczni mieszkańcy oraz zaproszeni goście: inwestor Krzysztof Więczkowski wraz ze swoim pełnomocnikiem (Seweryn Furmanek z firmy EKOINVEST) i współpracującym naukowcem prof. Krzysztofem Lipińskim z uniwersytetu, a także Wójt Gminy Łukta Robert Malinowski i urzędnicy gminni. Zebranie prowadziła sołtys Katarzyna Żurawska.

Na początku głos zabrał inwestor, który przedstawił założenia projektu i przekonywał, że inwestycja nie będzie zagrażała ludziom ani środowisku. Według zapewnień inwestora obiekt nie będzie generował uciążliwych odorów lub jedynie zapachy w minimalnym stopniu, na co – jak twierdził – wskazuje analiza tzw. róży wiatrów zawarta w jego raporcie. Argumentował także, że uciążliwy odór to problem ferm brojlerów (kurcząt na mięso), podczas gdy w Florczakach mają być hodowane wyłącznie kury nioski, które rzekomo nie wydzielają tak intensywnego zapachu.

Po prezentacji inwestora rozpoczęła się gorąca dyskusja, w trakcie której mieszkańcy jednogłośnie wyrazili sprzeciw wobec planów budowy fermy. W dyskusję zaangażowało się wielu uczestników, którzy punkt po punkcie podważali uspokajające zapewnienia inwestora. Padły również pytania o rzetelność przedstawionego raportu oddziaływania na środowisko – szybko wyszło na jaw, że raport ten został zlecony i opłacony przez samego inwestora, co potwierdził obecny na zebraniu pełnomocnik (zaznaczając, że jego firma specjalizuje się w przygotowywaniu takich raportów dla ferm drobiu wprowadzanych na rynek). Fakt ten spotkał się z oburzeniem zebranych i zarzutami, że trudno ufać w wiarygodność analiz finansowanych przez zainteresowaną stronę.

W toku rozmów okazało się również, że profesor Krzysztof Lipiński (przedstawiany jako niezależny ekspert) w rzeczywistości blisko współpracuje z inwestorem. Mieszkańcy wyrazili wątpliwości co do bezstronności naukowca, zauważając, że uczelnia może liczyć na duży grant z funduszy europejskich związany z projektem, co potencjalnie podważa jego obiektywizm – krótko mówiąc „badacz jest stronniczy, bo sam ma w tym interes”. Atmosfera podczas zebrania była napięta; mieszkańcy jasno zakomunikowali swój brak zaufania do zapewnień inwestora i jego ekspertów.

Społeczne i środowiskowe argumenty mieszkańców

Główny ciężar dyskusji skupił się na potencjalnych negatywnych skutkach społecznych i środowiskowych planowanej fermy. Mieszkańcy Florczak i okolic przedstawili szereg argumentów, podkreślając, że ich sprzeciw nie wynika z „widzimisię”, lecz z realnej troski o dobro wspólne. Najważniejsze obawy i zastrzeżenia to:

  • Uciążliwy zapach (odor) – Istnieje duże ryzyko, że ferma będzie emitować silny odór charakterystyczny dla chowu przemysłowego drobiu. W Polsce brakuje dotąd jednoznacznych regulacji prawnych dotyczących immisji zapachowych – prace nad tzw. ustawą odorową od lat nie zostały doprowadzone do końca (poprzedni projekt ustalający minimalną odległość ferm 500 m od zabudowań nie został uchwalony)samorzad.pap.pl. Mieszkańcy obawiają się, że w praktyce nic nie ochroni ich przed smrodem, który może obniżyć komfort życia do nieakceptowalnego poziomu. Podawali przykłady innych miejscowości, gdzie z istniejących ferm drobiu wydobywa się odór nie do zniesienia – trudno wyobrazić sobie tolerowanie takiej woni w turystycznej okolicy. Jak zaznaczono na zebraniu, choć nadal brak w Polsce formalnych norm antyodorowych, społeczność liczy na to, że władze środowiskowe potraktują problem odorów ze szczególną uwagą przy ocenie inwestycji.
  • Degradacja cennych obszarów przyrodniczych – Florczaki i okoliczne wsie są otoczone obszarami chronionymi Natura 2000 oraz rezerwatem przyrodySkażenie powietrza odorem, nadmierny hałas oraz wzmożony ruch ciężarówek mogą zaburzyć równowagę ekosystemu tych terenów. Mieszkańcy podkreślają, że okoliczna przyroda to dobro wspólne, którego wartość przekracza krótkoterminowy interes ekonomiczny inwestora – nie godzą się na ryzyko dewastacji środowiska naturalnego unikalnego dla Warmii i Mazur.
  • Gospodarka wodna i susza – Uczestnicy spotkania zwracali uwagę na znaczne zużycie wody przez obiekty chowu zwierząt na dużą skalę. Region Warmii i Mazur już teraz boryka się z okresowymi niedoborami wody i suszą, a intensywna ferma może pogłębić ten problem (studnie, z których korzystają mieszkańcy, mogą obniżyć wydajność). Nadmierny pobór wody przez planowane centrum badawczo-hodowlane mógłby negatywnie odbić się na lokalnych zasobach wodnych.
  • Odpady i zanieczyszczenia – Chów tysięcy kur wiąże się z powstawaniem dużych ilości odpadów organicznych, przede wszystkim obornika kurzego (który sam w sobie silnie cuchnie) oraz padłych ptaków. Mieszkańcy zauważyli, że inwestor wystąpił również o zgodę na magazynowanie odpadów, co oznaczałoby składowanie tych materiałów na miejscu. Obawiają się oni skażenia gleb i wód gruntowych oraz dalszego potęgowania odoru w przypadku niewłaściwego zabezpieczenia odpadów.
  • Transport i hałas – Funkcjonowanie takiego obiektu oznacza także regularny transport ciężarowy (dowóz paszy, wywóz jaj, wywóz obornika, przywóz nowych stad itp.) lokalnymi drogami. Wzmożony ruch ciężarówek to nie tylko zwiększony hałas, ale też degradacja dróg i zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców na wąskich, wiejskich szosach. Florczaki – spokojna dotąd okolica – może zmienić się w ruchliwą strefę przemysłową.
  • Spadek wartości nieruchomości i uderzenie w turystykę – Walory krajobrazowe i czyste środowisko to atuty, dzięki którym okolica przyciąga nowych mieszkańców i turystów. „Fabryka jaj” w sercu wsi nie tylko odstraszy potencjalnych odwiedzających, ale też obniży wartość okolicznych działek i domów. Mieszkańcy przypominają, że rozwój gminy Łukta opiera się w dużej mierze na turystyce i rekreacji, a nie przemysłowej hodowli zwierząt. Inwestycja może więc przynieść straty ekonomiczne dla lokalnej społeczności w postaci utraconych dochodów z turystyki i mniejszych wpływów do budżetu gminy (np. z podatków od działalności turystycznej).
  • Niewiarygodność raportu oddziaływania na środowisko – Raport OOŚ, który miał dowodzić braku negatywnych skutków inwestycji, został lub zostanie sporządzony na zlecenie i koszt inwestora. Według mieszkańców rodzi to uzasadnione podejrzenia o stronniczość. Podczas dyskusji wiele osób podkreślało, że analiza opłacona przez inwestora “z definicji nie może być obiektywna”. Zwłaszcza, że pełnomocnik inwestora przyznał, iż jego firma „sporządza takie raporty na potrzeby wprowadzania na rynek polski ferm drobiu” – czyli de facto zajmuje się ułatwianiem inwestorom realizacji podobnych ferm. Zdaniem protestujących, niezależna ocena skutków środowiskowych powinna być wykonana przez instytucje publiczne lub ekspertów niepowiązanych z inwestorem.
  • Wątpliwa bezstronność ekspertów i konflikt interesów – Obecność profesora reprezentującego zaprzyjaźnioną uczelnię również wzbudziła kontrowersje. Mieszkańcy sugerowali, że uczelnia współpracująca przy projekcie liczy na znaczne granty (np. z funduszy UE) i inne korzyści, jeśli inwestycja dojdzie do skutku. To rodzi podejrzenie konfliktu interesów – eksperci finansowo zainteresowani powodzeniem przedsięwzięcia mogą pomijać lub bagatelizować jego potencjalne negatywne skutki. Protestujący wyrazili postulat, by opinie i ekspertyzy dot. inwestycji były w pełni niezależne, a nie przedstawiane przez osoby, które „mają w tym swój biznes”.

Warto podkreślić, że w swoich wypowiedziach mieszkańcy nie odwoływali się do kruczków prawnych czy proceduralnych, lecz przede wszystkim do zdrowego rozsądku, doświadczeń z innych miejscowości i poczucia sprawiedliwości społecznej. Ich zdaniem inwestycja może przynieść korzyści jedynie właścicielowi fermy, natomiast cała społeczność lokalna (Florczaki) poniesie koszty – w postaci pogorszenia warunków życia i zniszczenia środowiska.

Determinacja społeczności lokalnej i dalsze kroki

Sprzeciw mieszkańców nie zakończył się wraz z zebraniem – to dopiero początek oddolnej mobilizacji. W Florczakach rodzi się ruch społeczny, który zamierza aktywnie walczyć o zablokowanie niechcianej inwestycji wszystkimi dostępnymi legalnymi środkami. Podczas dyskusji ustalono wstępnie plan dalszych działań:

  • Przygotowanie oficjalnej petycji mieszkańców przeciw inwestycji – podpisy są zbierane nie tylko we Florczakach, ale i sąsiednich wsiach, które również czują się zagrożone planowaną fermą. Petycja ma trafić do władz gminy, RDOŚ oraz innych instytucji odpowiedzialnych za wydanie zgód środowiskowych.
  • Składanie uwag i wniosków w ramach trwającego postępowania środowiskowego – mieszkańcy zostali poinformowani, że mają prawo wnosić swoje uwagi do Urzędu Gminy Łukta (co wynika wprost z przepisów o udziale społeczeństwa w takich postępowaniach). Zapowiedziano liczny udział społeczności w tym procesie: każdy kto może, złoży pisemne stanowisko wyrażające sprzeciw i argumenty przeciw inwestycji.
  • Monitoring procedur i odwołania od niekorzystnych decyzji – jeżeli pomimo sprzeciwu społecznego wójt lub inne organy wydałyby decyzję umożliwiającą realizację przedsięwzięcia, mieszkańcy są zdeterminowani, by składać odwołania. Już teraz deklarują gotowość do dalszej batalii administracyjnej – najpierw przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym, a jeśli trzeba to i w sądzie administracyjnym – by bronić swojej racji.
  • Nagłośnienie sprawy – postanowiono również informować media i opinię publiczną o sytuacji we Florczakach. Mieszkańcy wierzą, że rozgłos pomoże wywrzeć presję na decydentów oraz zwróci uwagę na szerszy problem ekspansji przemysłowych ferm w regionach cennych przyrodniczo. Już teraz wsparcie oferują organizacje proekologiczne i inicjatywy typu Stop Fermom Przemysłowym, nagłaśniające podobne protesty w Polsce.

W trakcie zebrania na nieformalnego lidera protestu wyrosła Magdalena Łukaszewska – jedna z mieszkanek Florczak, która najczęściej zabierała głos i celnie artykułowała wspólne stanowisko. Choć nie pełni ona formalnej funkcji przewodniczącej, to wokół jej osoby skupia się teraz energia protestu. Jej determinacja, charyzma i odwaga sprawiły, że wielu sąsiadów właśnie w niej widzi twarz społecznego oporu przeciw fermie.

„Inwestycja tego typu zrujnuje naszą wieś – przyniesie tylko smród i problemy, odstraszy turystów i odbierze nam spokój. Nie pozwolimy, aby ktoś z zewnątrz poświęcił nasz dom dla własnego zysku – przekonywała podczas zebrania Magdalena Łukaszewska, podkreślając, że mieszkańcy będą zjednoczeni bronić swojego prawa do czystego środowiska i godnego życia u siebie. Jej słowa wywołały aplauz zebranych i stały się hasłem przewodnim lokalnej mobilizacji.

Stanowisko władz i dalszy bieg wydarzeń

Wójt gminy Łukta, Robert Malinowski, zabierając głos na zebraniu, zadeklarował zrozumienie dla obaw mieszkańców. Co ważne, oficjalnie poparł on krytyczne uwagi dotyczące problemu odorów – przyznał, że smród z ferm jest realnym zagrożeniem i trzeba go traktować poważnie. Jednocześnie wójt tłumaczył, że postępowanie administracyjne musi toczyć się zgodnie z procedurami prawa; gmina czeka m.in. na opinie RDOŚ i Sanepidu, od których zależy, czy inwestor zostanie zobowiązany do pełnego raportu OOŚ. Wójt nie zajął jednoznacznego stanowiska „za” lub „przeciw” inwestycji (co zrozumiałe na tym etapie postępowania), ale zapewnił, że zdanie lokalnej społeczności będzie brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji.

Po zebraniu wiejskim zarówno mieszkańcy, jak i inwestor wyrazili gotowość do dalszych działań – każdy po swojej stronie. Inwestor podkreśla, że dopełnił wszystkich formalności i liczy na uzyskanie decyzji środowiskowej umożliwiającej realizację centrum badawczego. Mieszkańcy zaś jasno stwierdzili, że będą korzystać z wszelkich dostępnych środków, aby inwestycję zablokować. Już teraz zapowiadają złożenie obszernego pisemnego stanowiska do RDOŚ w Olsztynie, gdy tylko inwestor przedłoży raport OOŚ do oceny. Możliwe są też protesty w terenie – padła propozycja zorganizowania manifestacji przed Urzędem Gminy lub siedzibą RDOŚ, jeśli głos mieszkańców miałby zostać zignorowany.

Sprawa Florczak to przykład szerszego zjawiska – konfliktów na styku społeczności lokalnych z inwestorami planującymi przemysłowe fermy w czystych ekologicznie regionach. Z jednej strony jest argument rozwoju i nowych technologii w rolnictwie, z drugiej – troska o środowisko, ład przestrzenny i jakość życia mieszkańców. Brak jasnych przepisów (choćby wspomnianej ustawy odorowej) sprawia, że ciężar walki o “bezsmrodową” okolicę spada na obywateli, którzy muszą głośno artykułować swoje racje, by zostały one uwzględnione przez decydentów.

Mieszkańcy Florczak mają nadzieję, że ich mobilizacja przyniesie skutek. Liczą, że prowadzone postępowanie środowiskowe pozwoli zbadać planowane przedsięwzięcie rzetelnie i wiarygodnie przez organy ochrony środowiska oraz władze gminy – z uwzględnieniem “czynnika ludzkiego jako elementu środowiska, a nie partykularnego interesu inwestora”. Jeśli ich głos zostanie wysłuchany, malownicze Florczaki zachowają swój dotychczasowy charakter, a planowana “kurza innowacja” pozostanie jedynie w sferze papierowych projektów.


Po więcej najnowszych informacji z Ostródy i powiatu zapraszamy Was na portal Nasz Głos Ostróda.