Podczas ostatniego dramatycznego zdarzenia na Jeziorze Drwęckim w Ostródzie, od płonącej łodzi motorowej, na której znajdowały się dzieci z kolonii żeglarskiej w Piławkach, zapaliła się druga łódka. Jak się okazało, należała ona do prywatnego właściciela, taty naszej czytelniczki. Ukochana łódka, niedawno zakupiona i własnymi siłami wyremontowana, miała służyć do wypoczynku na emeryturze. Niestety spłonęła.
Jak możemy przeczytać na stronie zrzutki:
Witajcie.
2 lipca tego roku na Ostródzkiej przystani w wyniku wybuchu motorówki spłonęła obok stojąca łódz naszego taty. Była to wymarzona i wypracowana łódka na spokojna emeryturę.
Łódka była kupiona we wrześniu ubiegłego roku w stanie fatalnym. Tata od tamtej pory pracował, montował, wyklejał, malował, podłączał- wszystko swoimi rękami, w pocie czoła, w mrozach i deszczach, rankami i nocami. Każdy nowy kabelek, guziczek. Kosztowało go to dużo zdrowia, siły, czasu,wyrzeczeń i zaangażowania. Nie wspominam o całym wyposażeniu o które zadbała mama. Każdy koszyczek, garnuszek i serwetka. Żeby było jak w domu.
Jakaż to było radość całej rodziny kiedy wychuchane „dziecko” taty w koncu stanęło na wodzie. Zaczęła sie przygoda. W końcu z mama zabrali swoje ukochane wnuki na wyprawe na Jeziorak. I nagle w jednej chwili, jedna iskra z łodzi obok wszystko im to zabrała. Nie muszę mówić jak nas – córki boli serce patrząc na załamanych rodziców stojących przy tym, co zostało po ich wymarzonej łodzi. Nie dało się nic uratować.
Z góry bardzo dziękujemy za każdą nawet najmniejszą wpłatę, może wspólnymi siłami uda się odbudować marzenia naszych rodziców.
Corki Anita i Agnieszka
Oto link do zrzutki: Kompletne spalenie łodzi. Pomoc w odzyskaniu najwiekszego marzenia